*Oczami Caroline*
Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu. Beżowe ściany
pokryte były pięknymi, różnymi obrazami. Leżałam na dużym łóżku, przykryta
czymś. Nie wiedziałam gdzie jestem i z tego powodu byłam bardzo przerażona.
Zaczęłam sobie przypominać wczorajszy wieczór:
Posterunek policji.
Klaus.
Kolacja z Niallem i Harrym.
Spacer.
Las…
Harry próbujący mnie zgwałcić…
Klaus ratujący mnie…
Ja wtulająca się w Klausa….
Klaus biorący mnie na ręce…
I potem nic…
Nic z tego, co sobie przypomniałam nie pomogło mi domyślić
się, gdzie jestem. Przywołałam tylko to, czego nie chciałam pamiętać, czyli to,
co chciał zrobić Harry. Zastanawiałam się, dlaczego to mnie zawsze spotyka.
Najpierw Tyler, potem Harry, a teraz nie mam najmniejszego pojęcia, gdzie się
znajduje. Powoli wstałam z łóżka. Ruszyłam w stronę drzwi i lekko je otworzyłam.
Przed moimi oczami pojawił się długi korytarz. Skierowałam się w stronę
schodów. Gdy schodziłam usłyszałam krzyki z dołu.
- Nina! Posłuchaj mnie. Harry zasłużył na to, co mu
zrobiłem. A szczerze mówiąc nie zrobiłem mu nic. Gdyby nie Damon Styles byłby
już dawno martwy- usłyszałam głos z brytyjskim akcentem.
Klaus.
Tylko, co ja do cholery robię u niego?
- Klaus, nie mam pojęcia, co zrobił Harry, ale jak przyszedł
do mnie i Louisa był cały we krwi- powiedziała dziewczyna, która rozmawiała z
Klausem.
W jej wypowiedzi wyłapałam jedno imię: Harry. Klaus mu coś
zrobił? Nic z tego nie rozumiałam.
- Nina… Co ja mam ci powiedzieć?- spytał.
- Może prawdę- odpowiedziała.
Nagle Klaus zamilkł. Stałam zdziwiona na ostatnim schodku i
nawet nie zauważyłam, kiedy Klaus z charakterystycznym dla niego uśmiechem
pojawił się tuż przede mną.
- Dzień dobry Caroline- przywitał się, a ja momentalnie
podskoczyłam.
- Klaus- tylko to potrafiłam powiedzieć.
|
Nina :) |
- Pewnie jesteś głodna. Chodź za mną- powiedział, a ja
posłusznie ruszyłam za nim.
Po chwili znaleźliśmy się w kuchni. Była naprawdę bardzo
ładnie urządzona. Niedługo potem zauważyłam śliczną brunetkę.
- Caroline poznaj Ninę- powiedział Klaus.
- Nina poznaj Caroline- powtórzył, tylko tym razem skierował
słowa do brunetki.
Spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się szczerze i szeroko i
podała mi rękę.
- Miło mi cię poznać- powiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej lekko i uściskałam jej dłoń.
- Ja już się będę zbierać. Jeszcze raz miło cię poznać-
powiedziała i wyszła z domu.
Zostałam z Klausem.
Sama.
- Co chcesz na śniadanie?- zapytał.
- Wolałabym wrócić do domu- oznajmiłam.
- Mogą być tosty?- spytał, udając, że nie słyszał, co
właśnie powiedziałam.
- Klaus! Chce wrócić do domu!- krzyknęłam.
- A ja chce rzucić cię na łóżko i pieprzyć się z tobą dopóki
nie będę miał dość- powiedział- Widzisz kochanie to nie koncert życzeń.
- Dlaczego tu jestem?- spytałam lekko przestraszona, po tym
co mi powiedział.
- Bo cię tu przyprowadziłem- odpowiedział.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?- dalej drążyłam ten
temat.
- Bo tu jesteś
bezpieczna- oznajmił.
|
"Dlaczego tu jestem?" |
- Co?- zapytałam nie rozumiejąc, co mam na myśli.
- Twoją matkę zamordowano. Nie był to nasz gang. Musiał to
być ktoś inny. I ten ktoś najwyraźniej pragnie śmierci twojej, Katherine i
Lily. Śmierć twojej matki było tylko ostrzeżeniem. Nie jesteś tam bezpieczna
Caroline- wyjaśnił.
- Poczekaj…. Jaki gang?- zapytałam.
- Wszystkiego dowiesz się dzisiaj na zebraniu- powiedział.
- Jakim zebraniu?- zadałam kolejne pytanie.
- Kochanie jesteś bardzo ciekawska- stwierdził z uśmiechem.
- Nie mów do mnie kochanie- warknęłam.
- Nie złość się, kochanie. Złość piękności szkodzi-
powiedział.
- Idź się odśwież i załóż nowe ciuchy i zejdź na dół na
śniadanie- dodał.
- Nie mam tu żadnych ciuchów gdybyś nie zauważył- syknęłam.
- Mylisz się kochanie. Wszystkie twoje rzeczy czekają tu na
ciebie- oznajmił.
- Ale jak to?- spytałam nie do końca rozumiejąc o co mu
chodzi.
- To jest teraz twój dom Caroline…
*Oczami Katherine*
Otworzyłam powoli oczy. Automatycznie skierowałam głowę w
stronę Damona. Spał. Wyglądał naprawdę słodko jak na mordercę.
|
"Dzień dobry" |
Katherine!
Co ty wygadujesz?
- Dzień dobry- powiedział Damon.
Uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Dzień dobry.
- Jak się spało?- zapytał.
- Nie najgorzej. A tobie?- zapytałam.
- Bardzo dobrze- odpowiedział.
- Która jest godzina?- spytałam.
Damon odwrócił się w stronę szafki nocnej, gdzie miał
zegarek.
- Dziewiąta- odpowiedział.
- Spałam aż do dziewiątej!- krzyknęłam podnosząc się szybko.
- Katherine spokojnie. I tak nie wypuszczę cię do pracy-
powiedział.
- Nie mam pracy- wyjaśniłam od razu.
- Jak to?- zapytał zdziwiony.
- Normalnie. Wywalili mnie ostatnio- odpowiedziałam.
|
"Damon... Skąd to masz?" |
Damon pokiwał głową w geście zrozumienia i powoli wstał z
łóżka. Podszedł do szafy, wyjął z niej ubrania i dał mi je. Były to damskie
ubrania. I wyglądały identycznie jak moje.
- Damon… Skąd to masz?- spytałam, patrząc na bieliznę,
bordowe, długie spodnie i biały T-shirt.
- Zabrałem z twojej szafy i wrzuciłem do swojej-
odpowiedział.
- Jak to z mojej szafy?- spytałam.
- Normalnie. Wyjąłem. Wpakowałem do pudła. Przywiozłem tu.
Rozpakowałem.
- Ale dlaczego to tu jest?- spytałam.
- A no tak. Z tego całego zamieszania zapomniałem o tym
wspomnieć. Dom, w którym mieszkałaś ty i Lily i dom, w którym mieszkała
Caroline został sprzedany- powiedział.
Przepraszam,
przepraszam, przepraszam!
Jeszcze raz przepraszam
za tak długą przerwę, ale teraz jak na złość było najwięcej nauki. Poprawki,
sprawdziany,. Wystawianie ocen. Nie mogłam tego odpuścić i musiałam się przyłożyć
do każdego przedmiotu.
Postaram się jak najszybciej
dodać nowe rozdziały na resztę blogów.
W poniedziałek wyjeżdżam
na tydzień na obóz językowy, więc niestety znowu mnie nie będzie :/
Co do rozdziału.. Nie
jestem z niego zadowolona, ale są to moje osobiste odczucia.
Mam nadzieję, ze o
Waszych odczuciach względem tego rozdziału pozostawicie w postaci komentarza J
Jeszcze raz Was
przepraszam za tak długą przerwę!
Pozdrawiam Was
gorąco. Życzę ciepełka, słoneczka, dobrych średni, paska na świadectwie i wszystkiego, co sobie życzycie!
Caroline xx.