sobota, 19 kwietnia 2014

7. My sister gone...

- Mamy do pogadania, nie uważasz?- - spojrzałam na niego. W jego oczach nie było widać tego, co wcześniej. Teraz była tylko złość… Kurwa! Katherine w, co ty się wpakowałaś?!
- Jeśli nasza pogawędka- przy słowie „pogawędka”, dzięki swoim palcom, zrobiłam charakterystyczny cudzysłów- Będzie wyglądała tak, że na końcu zamkniesz mnie w pokoju i nie
"Pogawędka"
pozwolisz mi się komunikować z bliskimi to uważam, że nasza pogawędka nie ma sensu- dokończyłam.
Damon nie był zadowolony zdaniem wypowiedzianym przeze mnie przed chwilą.
- Posłuchaj mnie Katherine. Nie ty tutaj dyktujesz warunki i nigdy nie będziesz ich dyktowała. A teraz grzecznie wrócisz ze mną do domu- warknął i złapał mnie za łokieć. Zaczęłam się szarpać.
- Puść mnie! Nigdzie z tobą nie idę!- krzyczałam. Damon spiorunował mnie wzrokiem. Po chwili wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i przywalił mu z liścia w policzek.
- To za pocałowanie mnie- warknęłam. Po chwili jednak pożałowałam moich czynów i słów. W jednej chwili byłam już nad ziemią. A dokładniej byłam przerzucona przez ramię bruneta. Zaczęłam go kopać w brzuch, ale to nic nie dało. Wręcz przeciwnie. To mnie zaczęły boleć nogi. Co on tam ma? Kaloryfer? Odłożyłam jednak swoje przemyślenia i postanowiłam uderzać go pięściami w plecy. Nic. Zero reakcji. Czy on jest ze stali? Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Znów jestem w domu Damona. Kiedy przekroczył próg znów zaczęłam się wyrywać.
- Kurwa Damon! Postaw mnie na ziemie!- krzyknęłam.
- Kochanie, kto nauczył cię tak brzydkich słów?- zapytał. „Kochanie?” On stanowczo za dużo sobie pozwala.
- Brat. Niestety nie będziesz w stanie go poznać, bo pomyślmy. A no tak. Bo go zabiłeś!- warknęłam.
Po chwili zostałam rzucona na kanapę.
- Jeśli nie wiesz wszystkiego Katherine, to trzymaj język za zębami. Przyda ci się ta rada- powiedział oschle. „Nie wiesz wszystkiego.” O co tu chodzi?
- A teraz czekam na przeprosiny- oznajmił mi. Wybuchłam gorzkim śmiechem.
- Co cię tak bawi?- spytał.
- Ty!- wykrzyknęłam.
- Chcesz ode mnie przeprosin? Niedoczekanie!- poinformowałam go.
Uśmiechnął się do mnie szeroko. To wróżyło tylko jedno. Ma na mnie coś, dzięki czemu będę zmuszona go przeprosić.
"Nie mogę stracić kolejnej odoby, którą kocham"
- Dobrze. Niech ci będzie. Chciałem dobrze. Ale teraz zostawię cię na chwilę. Muszę zadzwonić do Klausa i poinformować go, że może już przestać chronić Caroline, a nawet może kogoś na nią nasłać, żeby trafiła do mamusi- przegiął. Jak on mógł? A no tak. To morderca i manipulator. Czego ty się spodziewałaś Katherine? Że on tak po prostu zacznie chronić twoich bliskich? Boże jak ja mogłam być tak głupia?
- Damon proszę nie- wyszeptałam, próbując powstrzymać cisnące się do moich oczu łzy- Nie mogę stracić kolejnej  osoby, którą kocham.
Nie wytrzymałam. Łzy poleciały po moich policzkach.

- Katherine ja- zaczął Damon, ale przerwał mu jego telefon. Odebrał i odszedł na chwilę ode mnie. Starłam łzy z policzka.
- Dlaczego ja płaczę? Ja nie mogę płakać. Pokazuje tylko jaka jestem słaba i żałosna. Choć… Podsumowując. Jestem żałosna. W końcu kto normalny zacząłby szukać zabójcy swojego brata,
"Dlaczego płaczę? [...] Jestem żałosna!"
wiedząc, że naraża innych swoich bliskich na niebezpieczeństwo. Jestem zasraną egoistką! Boże, jaka ja byłam głupia! W ogóle jak ja mogłam pomyśleć, że ten debil ochroni Lily i Caroline?- zaczęłam mój monolog, ale przerwałam go aby otrzeć łzy, które ponownie spłynęły po  moich policzkach.
- Wcale nie jesteś żałosna- odwróciłam głowę w stronę głosu. Damon. Słyszał wszystko, co mówiłam?
- Jestem- oznajmiłam- Gdybym nie była, to nie narażałabym bliskich na niebezpieczeństwo.
- Katherine nie jesteś żałosna. Jesteś jedną z najodważniejszym ludzi jakich znam. I nigdy nie masz prawa mówić o sobie, że jesteś żałosna- powiedział stanowczo, ale nie oschle. Wydawało mi się wręcz, że wszystko, co przed chwilą powiedział jest szczere.
- A co do mojej obietnicy. Ochronię twoich bliskich Katherine. Dzisiaj ktoś chciał potrącić Lily samochodem- oznajmił.
"Złożył na moim czole lekki pocałunek"
- Co?- krzyknęłam przerażona. Mojej siostrze coś się stało. Znów nie wytrzymałam. Łzy ponownie spłynęły po moim policzku. Damon podszedł do mnie i wziął moją twarz w dłonie, tak żebym patrzyła cały czas w jego oczy. Jego oczy były piękne. Nigdy wcześniej nie widziałam takich oczu.
- Spokojnie. Nic jej nie jest. Stefan w porę zainterweniował- powiedział spokojnie.
- Co? Stefan jej pomógł? Mojej siostrzyczce nic nie jest?- wyszeptałam.
- Tak. Nic jej nie jest- powiedział i uśmiechnął się do mnie lekko. Odwzajemniłam uśmiech. Damon powoli zaczął przybliżać swoja twarz do mojej i złożył na moim czole lekki pocałunek.
Liam Payne ;)
Spojrzałam w jego oczy, a on w moje. Powoli zaczął zbliżać się do moich ust. Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Nagle w progu salonu znalazł się przystojny blondyn z lekkim zarostem.
- Co tu robisz Payne?- warknął Damon.
- Sprawy się pokomplikowały. Lily i Caroline poszły na policję zgłosić zaginięcie Katherine. Katherine tak w ogóle to jestem Liam- powiedział, przedstawił się, machnął do mnie ręką i uśmiechnął się pogodnie. Odwzajemniłam uśmiech. Liam… Tak nazywał się jeden z przyjaciół
Zayna. Lily i Caroline poszły na policję? Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Więc Payne, zadzwoń, do tego, który wśród nas najlepiej udaje policjanta- powiedział, a Liam tylko skinął głową na znak, że rozumie. Wyszedł na zewnątrz, by zadzwonić. Damon odwrócił się w moją stronę.
- Chyba spotkasz Caroline i Lily szybciej niż myślałem- poinformował mnie. Zaraz. Co? On chce uprowadzić moją siostrę i przyjaciółkę?

*Oczami Lily*

Stałam przed biurkiem Darrena i składałam zaginięcie mojej siostry.
- Więc… Katherine zaginęła po pogrzebie Elizabeth, tak?- podsumował Darrena. Był to młody policjant. Chyba byłby w wieku Elijah, ale nie jestem do końca pewna. Wszyscy zwracali się do niego po imieniu.
- Tak. Powiedziała, że chwile jeszcze zostanie na cmentarzu i, że ja i Caroline mamy jechać do domu, a ona zaraz do nas dołączy- wyjaśniłam.
- Ale nie dołączyła- zapytał Darrena. Pokiwałam głową.
- Macie może jakieś pomysły, gdzie mogłaby być?- zadał kolejne pytanie.
- Nie. Nie mamy- wtrąciła się Caroline, która siedziała na kanapie. Nie chciała tu przychodzić ze względu na mamę, ale w końcu się zgodziła. Zrobiła to dla mnie. Jestem jej naprawdę wdzięczna.
- Dzwoniłyśmy do niej, ale nie odbierała. To już jest oznaką tego, że coś jej się stało. W końcu to
"Nie nie mamy... [...] Znasz ją Darren.
Przecież nigdy nie rozstawała się z telefonem.."
skąd on tyle o niej wie. Jak tylko znajdziemy moją siostrę, to się tego dowiem.
- Dobra, dziewczyny. Oczywiście zaczniemy szukać Katherine. Tylko, że ja nie jestem od działu poszukiwań- poinformował nas.
- A kto jest?- spytała Caroline.
- Ja- usłyszałam jakiś głos. Odwróciłam się w stronę rozmówcy. W międzyczasie zauważyłam, że Caroline zesztywniała i ze strachem w oczach spojrzała na mężczyznę, który przed chwilą wszedł do pomieszczenia. Dlaczego Caroline się tak na niego spojrzała? O co chodzi?
- Nazywam się Klaus Mikaelson i obiecuję wam, że znajdę tą dziewczynę…




Hej wam!
Rozdział wyszedł mi średni, ale mam nadzieję, że przypadł wam do gustu (chociaż w odrobinie)
Mam nadzieję, że większość z was pozostawi po sobie komentarz ;)
To naprawdę motywuję.
Chciałabym też życzyć wszystkim Wesołych Świat Wielkanocnych!
Smacznego jajka i mokrego dyngusa!
Szczególne życzenia kieruje to moich czterech wiernych czytelniczek:
Julii Malik, Karmelowe Serce, Mrs. Payne i AristicSmile ;)
Dziękuję Wam, że czytacie moje wypociny, komentujecie w wspieracie!
Jeszcze raz życzę wszystkim Wesołych Świąt!
Pozdrawiam Caroline.






6 komentarzy:

  1. świetne! I ten niewyparzony język Katk *__* I to jak Caroline i Klaus...BŁAGAM NIECH ONI TAM BĘDĄ JAK = KLAROLINE PLLLLLLZ :3. Fajnie piszesz, ale ta czcionka..trochę przyduża :) Zapraszam do siebie, licze na szczerą opinie, która jest dla mnie ważna. Pozdrawiam!

    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
    http://flare-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwww tobie również wesołych świąt kochana <3
    Rozdział niesamowity, zresztą jak zwykle ^^
    Damon pogmatwany, też nic nowego
    Nie rozumiem go
    Chyba jestem po prostu tępa :D
    Do tego Klaus & Caroline <3
    Tylko dziwi mnie reakcja dziewczyny...
    Może wkrótce się to wyjaśni ;)
    Życzę dużo weny i jeszcze raz wesołych świąt!
    Enjoy xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za życzenia i wzajemnie ;*
    Rozdział świetny i prawie do czegoś doszło między Damonem i Katherine <3
    Czekam na to co będzie dalej ;3
    Życzę weny :)
    Wesołych świąt !!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Cię kręcę :o Tak, jak wzruszyłam się oglądając scenę Deleny w ostatnim odcinku, tak teraz też. A muszę powiedzieć, że jakoś nigdy nie byłam ich fanką. :p Naprawdę to było słodkie, kiedy Damon - ten dupek, co ją porwał - pocieszał ją i w ogóle to och i ach. Aż się cieszę, haha. :D
    Tak, tak, tak, wreszcie Klaus! :D O ja... mam nadzieję, że nie wpadł tylko na jeden rozdział i będzie gościł jeszcze dłuuugi czas. Oby, oby. :D Bardzo fajny rozdział tak ogółem. :D
    A no i jeszcze wesołych świąt i zdrowia i fajnego dyngusa i szczęścia i weny i pomysłów i miłej atmosfery i ciepełka i słoneczka i wszystkiego co najlepsze. <3
    Pozdraaawiam. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach Klaus *.*
    Od razu napomnę że nie lubiłam Katherine, więc tu też jej nie polubię, ale na prawdę mi się podoba.

    Już pojawił się 01x09 rozdział na http://my-world-is-your-name.blogspot.com/ zapraszam do czytanie i kotowania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG tu był Liam :). Rozdział jak zwykle genialny. Dołączam się do zażalenia na zadużą czcionkę :p. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Domagam się jakiejś scenki Klaroline, bo według mnie to jedna z najsłodszych par na świecie ;). Jestem chyba jedną z nielicznych, ale wydaje mi się, że Damon to.świetny facet. Tam to dziwne, ale cóż ja w ogóle jestem dziwna ;)

    OdpowiedzUsuń