wtorek, 29 kwietnia 2014

8. Calm, love... I don't wanna hurt you...

*Oczami Caroline*

- Nazywam się Klaus Mikaelson obiecuję wam, że znajdę tą dziewczynę- powiedział mężczyzna, który wszedł przed chwilą do pomieszczenia.
Znałam go.
Znałam ten głos.
Jak na zawołanie wspomnienia z tego dnia wróciły.

***
Ja, Lily i Katherine zostałyśmy wyprowadzone z baru przez trzy zamaskowane postacie. Brunet, który niedawno wszedł do knajpy został w środku wraz z Elijah. Bałam się o Elijah. Mimo iż nie był moją rodziną kochałam go. Dziewczyny zawsze się śmiały, że jestem w nim zakochana, ale ja go kochałam jak brata, którego nigdy nie miałam. Staliśmy przed barem. Byłam trzymana w żelaznym uścisku jakiegoś mężczyzny. Był to mocny uścisk, ale nie bolesny. Mój wzrok powędrował w stronę moich przyjaciółek. Lily była trzymana w przez jakiegoś faceta. Płakała. Spojrzałam na jej siostrę. Katherine była w uścisku jakiejś dziewczyny. Wyrywała się, ale nic z tego nie dało. Zaliczyła tylko kopniaka w plecy. Jej twarz wyraziła ból. Kiedy tylko to zobaczyłam postanowiłam spróbować uwolnić się z uścisku i pomóc przyjaciółce. Zaczęłam się wyrywać. Usłyszałam tylko cichy śmiech. Należał on do mężczyzny, który mnie trzymał. Znowu zaczęłam się szarpać.
Nic to nie pomogło.
Po chwili usłyszałam cichy szept przy moim uchu:
- Spokojnie kochana. Nie chcę cię skrzywdzić.
Mężczyzna miał wyraźny brytyjski akcent. W jego słowach było coś takiego, że gdyby nie fakt, że któremuś z moich przyjaciół może stać się krzywda, z pewnością bym mu zaufała. Po chwili brunet wyszedł z baru i z uśmieszkiem skierowanym w stronę Katherine powiedział:
- Nie żyje.
Co?! Elijah nie żyje?!
Już miałam wybuchnąć płaczem, ale usłyszałam tylko ciche „Przepraszam” od mężczyzny, który mnie trzymał, a potem była tylko ciemność…

***
- Caroline?- spytała Lily, tym samym przywołując mnie do teraźniejszości.
- Tak?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Wszystko w porządku?- zapytała zmartwiona.
- Tak, po prostu się zamyśliłam- mruknęłam.
- Kiedy zacznie Pan poszukiwania mojej siostry?- tym razem skierowała pytanie do Klausa.
Spojrzałam na niego.
To był błąd.
Moje oczy spotkały się z jego. Zahipnotyzowały mnie. Potrafiłabym patrzeć w nie godzinami, a i tak by mi się nie znudziły.
Nie.
Nie ma mowy!
Caroline błagam cię powiedz mi, że nie podoba ci się facet, który pomógł w zabójstwie Elijah!
- Niedługo, ale najpierw chciałbym porozmawiać z każdą z was na osobności- oznajmił.
Na osobności?
Czy tylko mi się wydaje, czy specjalnie to podkreślił?
- Oczywiście- powiedziała szybko Lily.
- Dobrze. To, która pierwsza ze mną porozmawia?- spytał ponownie.
- Może ty Caroline? W końcu masz dzisiaj spotkanie w sprawie pracy i raczej nie chcesz się spóźnić, prawda?- zapytała mnie.
Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem, ale chyba nie zrozumiała, o co chodzi. Spojrzałam na Mikaelsona. Zauważyłam na jego twarzy uśmiech.
On wcale nie jest żadnym policjantem!
On coś knuje!
I najwyraźniej cieszy go to, że będzie ze mną w jednym pokoju.
Drań.
- Oczywiście- odburknęłam i uśmiechnęłam się sztucznie.
Uśmiech Klausa się poszerzył i skierował ręka w stronę drzwi. Ruszyłam w tamtą stronę, a on za mną. Gdy zamknął drzwi odwróciłam się do niego, ale nie zobaczyłam na jego twarzy tego uśmiechu, który miał wcześniej. Teraz także było widać u niego uśmiech, ale ten był raczej takim diabelskim uśmiechem.
To nie wróżyło niczego dobrego.
- Witaj Caroline- przywitał się.
"Miło cię widzieć ponownie" 
O jejku. Jak on pięknie wymawia moje imię.
Nie. Caroline. Stop!
Nic mu nie odpowiedziałam.
- Miło cię widzieć ponownie- dopowiedział.
Posłałam w jego stronę spojrzenie pełne złości.
- Czego chcesz?- warknęłam.
- Miło jest wiedzieć, że posiadasz nie tylko śliczną buźkę, ale też inteligencje- powiedział.
Puściłam to mimo uszu.
- Gdzie jest Katherine?- spytałam.
- Kochana na wszystko przyjdzie czas- oznajmił.
Kochana?
On za dużo sobie pozwala!
- Caroline nie chciałem z tobą porozmawiać nie o Katherine, ale o śmierci twojej matki- w tej chwili stałam się bardziej zainteresowana tym, co mówi.
- Czego wy jeszcze od niej chcecie?! Nie wystarczy wam, że ja zabiliście?- syknęłam będąc pewna tego, ze stoję przed jednym z morderców mojej mamy.
- Caroline możesz mi wierzyć bądź nie wierzyć, ale nie zabiłem twojej matki- powiedział.
- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?- spytałam.
- Nie możesz tego wiedzieć, kochana. Możesz mi tylko zaufać, ale wiem, że na to jest za wcześnie- oznajmił.
- Skoro jej nie zabiłeś, to, po co ci informacje o niej?- spytałam.
- Caroline chce się dowiedzieć, kto ją zabił- powiedział.
- Co? Ale, po co?- nie wiedziałam o co dokładnie zapytać.
- Kochana mówiłem już, że wszystko w swoim czasie- powiedział.
- Ale…- nie dokończyłam.
- Teraz idź do domu i przygotuj się na spotkanie w sprawie pracy- powiedział z uśmieszkiem.
- Trzymam kciuki- dodał.
Ruszyłam w stronę drzwi.
- Do zobaczenia Caroline- rzucił na odchodnym Klaus/
Zaraz.
Dlaczego on powiedział „Do zobaczenia”?

*Oczami Katherine*

Siedziałam na kanapie w salonie Damona. Liam stał w progu tego pomieszczenia i patrzył co chwilę na mnie i bruneta. Po chwili zadzwonił jego telefon. Wyszedł na chwilę, ale po chwili wrócił.
- Dzwonił Klaus. Wszystko idzie tak, jak zaplanowaliśmy- powiedział.
- Dobrze. To teraz zjeżdżaj Payne- powiedział Damon.
Liam tylko kiwnął głową i wyszedł. Byłam sama z mordercą mojego brata.
- Damon…- zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Katherine nie zrobię tego. Nie mogę pozwolić, aby policja zaczęła cię szukać. Musze zabrać Caroline i Lily- oznajmił.
- Nie ty nic nie musisz!- krzyknęłam.
- Masz rację nie musze. Ja tego chce- powiedział, poczym skierował się w stronę schodów.
- Idę pod prysznic- okienko nadziei w czarnym tunelu dla mnie zaświeciło.
- Nie ciesz się tak, nie uciekniesz- powiedział jakiś damski głos.
Światełko w tunelu zgasło.
Roseanne.
Czy wspominałam już, że nie cierpię tej dziewczyny.
- Cześć Ross- przywitał się Damon.
- Cześć braciszku. Postanowiłeś już czy ją zabijemy?- zapytała z nadzieją.
- Nie Ross. Nie tkniesz jej rozumiesz?- spytał zły.
- Szkoda. Snułyśmy już z Alice jak ją wykończyć. A właśnie gdzie jest Alice? A no tak. Spotkała Liama przy wyjściu i z nim gada- powiedziała do siebie.
- Alice też tu jest?- spytał zaciekawiony Damon.
- Tak. Zaprosiłam ją tu, bo jest mi nudno, a z tą nie pogadasz- pokazała na mnie.
Alice ;)
- Przywitaj ją ode mnie- powiedział i wszedł na górę.
Po chwili do salonu weszła śliczna blondynka. To z pewnością musiała być Alice. Spojrzała na mnie z pogardą.
- To jest ta cała Katherine?- spytała zdziwiona.
- Tak- odpowiedziała beznamiętnie Roseanne.
- Z tego, co mówiłaś myślałam, że jest ładniejsza. A na mądrą też nie wygląda- powiedziała, cały czas na mnie patrząc.
Nie znam jej, ale już nie lubię.
- Widzisz pozory mylą- powiedziała znudzona Ross, popijając wodę.
- Myślisz, że nas słyszy- zapytała po chwili blondynka.
Nie wytrzymałam.
- Ty naprawdę udajesz czy jesteś po prostu naturalną blondynką?- spytałam.
"Ty naprawdę udajesz czy jesteś po prostu naturalną blondynką?"
Alice spojrzała na mnie. W jej oczach mogłam dostrzec wyższość, zdziwienie, pogarda. Tym razem mój wzrok skierował się w stronę Roseanne. Stała przy blacie z butelką wody i patrzyła na mnie wzrokiem pełnym śmiechu i nutki podziwu.
Podziw u Ross?
Niespotykane zjawisko, a jednak.
- Uważaj na słowa jakaś ty tam na K- powiedziała „groźnie” Alice.
- Bo co mi zrobisz?- spytałam wyzywająco.
- Nie chcesz wiedzieć- powiedziała i chciała mnie uderzyć, ale Roseanne zareagowała.
- Alice! Jeśli Damon zobaczy u niej choćby jedno zadrapanie to własnoręcznie nas zabije, więc się od niej odsuń- powiedziała.
Alice tylko prychnęła.
Postanowiłam wcielić w życie mój drugi plan.
Tak. Mam drugi plan. W końcu jestem Katherine Pierce.
Ruszyłam do sypialni Damona, czyli tymczasowo też mojej. Jakbym nie mogła mieć innej.
"Jeśli chciałaśmnie zobaczyć na nago trzeba było tylko poprosić"
Otworzyłam drzwi. Nie było tutaj bruneta.
- Damon- zawołałam go.
Mój wzrok skierował się w stronę łazienki. Chwilę zastanawiałam się czy wejść do niej czy nie, ale stwierdziłam, że zobaczę czy go tam nie ma. Otworzyłam drzwi do łazienki. Też go nie było.
Ugh!
- Jeśli chciałaś mnie zobaczyć nago trzeba było tylko poprosić- podskoczyłam ze strachu.
Odwróciłam się w jego stronę. Stał w progu pokoju i bezczelnie się do mnie uśmiechał.
Dupek!
Cholernie przystojny dupek!



Cześć!
I oto 8 rozdział.
Pojawił się Klaus ^^
Od razu mówię, że nie tylko na jeden rozdział xD
Mam nadzieję, ze wam się podobało ;)
Osoby, które czytają mojego drugiego bloga „The Klaroline” chce poinformować, że jestem w trakcie pisania 14 rozdziału.
Zapraszam do pozostawania Waszej opinii w komentarzach.
Życzę Wam miłej Majówki!
Pozdrawiam Caroline. 





6 komentarzy:

  1. Klaus z Caroline! <3 Rany, jak ja się cieszę każdym ich momentem. po prostu niesamowicie! :D Właściwie... jestem coraz bardziej ciekawa, kto zabił matkę Care i Elijahę? Wiem, może dziwne domysły, ale zastanawiam się, czy to nie są jakieś "walki stron"? xD Może tak naprawdę cała banda Damon i sp. z o.o. chcieli powstrzymać tamtych złych i to nie oni zabili brata Kath? :o Niby ma sens, ale moja intuicja na dziś wynosi -3, także szczerze wątpię. xD PS. "Do zobaczenia", a więc liczę na ponowne spotkanie Klausa i Care już niebawem! <3
    Alice... well, nie lubię jej już. :/ Zresztą jak całej damskiej części "Damon i sp. z o.o.". Poza tym co ta Alice sobie myśli. Wcale nie jest taka fajna za jaką się uważa. PHI. A no i gif idealnie się wpasował. :p
    To samo Damon! :D Lubię tę scenę. :D
    Świetny rozdział, jak zawsze, kochana. <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, zdrowia i radości <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa podoba mi się ta Alice, jest dokładnie taka jak ja. Bezpośrednia, nie owija w bawełnę i przede wszystkim jest chamska. Tak to cała ja. Nie będę ukrywać, że spodziewałam się co będzie dziś w rozdziale ;). Ciekawe czemu? Rozdział genialny, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Oj będzie się tak działo, oj będzie.

    Zapraszam też do siebie

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOWNY ROZDZIAŁ *.*
    Cisk Katherine do Alice najlepszy :3 Chyba jej go kiedyś podkradnę xD
    Zyskać podziw w oczach Ross jest naprawdę trudno.. coś o tym wiem xd
    KLAUS <333 W końcu...Gif był niewiarygodny *.* też chcę, żeby się tak do mnie uśmiechał ! Ale cóż... Na razie to przywilej Caroline :3 i w sumie dobrze. Jest taki słodki jak z nią rozmawia *.*
    I oczywiście Damon... Ach... Jest tak chamski, że aż wcale XD ujęłabym to bardziej jako czarujący.
    Ach... Co za rozdział...
    Czekam na NN <3
    WENY! :*
    XX
    Daisy D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy tekst: myślisz, że ona nas słyszy XD rozwaliło mnie to ;pp
    Rozdział świetny ;***
    Życzę went <3
    Nexxt

    OdpowiedzUsuń
  5. *Wchodzi na podest*
    Ojeju!
    Tak dużo się działo w tym rozdziale. Rozpoczynając więc:
    *widownia cichnie, ja mówię XD*
    Klaus & Caroline ♥ Ona wie, że nie jest policjantem... No to może być ciekawie... Ale oni muszą się jeszcze spotkać!
    Alice i Ross... obie podobne do siebie, jednak Alice bardziej idiotyczna... Pewnie nie doszłabym do takiego zdania, gdyby nie "podziw" w oczach Ross na słowa Kath... Takie kłótnie to lepsze niż w komentarzach na Facebook'u =D
    A do tego Damon z tym swoim uśmieszkiem aka psychopata, który w tej roli jest baaardzo odpowiedni ;)
    Ugh nie wiem co jeszcze napisać.
    To tyle.
    Weny życzę ♥
    *Owacje na stojąco przeplatane prośbami o bis*
    *Po kilku długich minutach schodzę z podestu*
    Enjoy xx.

    OdpowiedzUsuń
  6. GRATULACJE! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji tutaj:
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/2014/05/liebster-award_2.html

    OdpowiedzUsuń