Otworzyłam
oczy. Głowa bolała mnie mniej niż wczoraj, ale jednak czułam ból. Był do
wytrzymania, więc postanowiłam wstać z łóżka i zacząć rozglądać się, za drogą
ucieczki. Wczoraj niczego nie próbowałam i szybko zrezygnowałam, ponieważ
wszystko mnie makabrycznie bolało. Ale dzisiaj tak nie będzie… Nie poddam się…
Nigdy… W końcu jestem Katherine Pierce. Jestem dziewczyną, która przez dwa
miesiące szukała mordercy swojego brata… Po co? Po to, żeby się teraz poddać i
słuchać się go na każdym kroku? Nie… Nie ma mowy. Po moim trupie znów go
posłucham. Do teraz nie mogę pojąć jak ja mogłam być taka głupia i uwierzyć
przez chwilę, w to, że Lily i Caroline są bezpieczne… Przecież on kłamie na
każdym kroku. Porwał mnie, zabił mi brata, najprawdopodobniej zabije mi niedługo
siostrę i przyjaciółkę… I on myśli, ze tak po prostu mu zaufam? Szczerze to
uważałam, że jest, chociaż odrobinę mądrzejszy… Najwidoczniej się myliłam.
Wstałam powoli z łóżka. Dopiero teraz zauważyłam, że cały czas byłam w
sukience, którą założyłam na pogrzeb Liz… Rozejrzałam się po pokoju. Czarne,
duże łoże stało na środku pomieszczenia. Naprzeciwko był duży, plazmowy
telewizor, a obok niego drzwi. Z drugiej strony sprzętu elektrycznego stała
duża czarna szafa. Obok łóżka stały dwie małe szafeczki, a na nich budzik,
jakieś notesy i ładnie ułożone w kostkę ubrania. Na odzieży leżała karteczka.
Podeszłam bliżej szafki i wzięłam do rąk kawałek papieru. Jak się okazało na
papierze widniała wiadomość dla mnie.
Wyszedłem
w ważnej sprawie. Nie próbuj uciekać, bo ucieczka ode mnie jest bezsensowna.
Wziąłem te ubrania od Ross. Nie było łatwo, ale potrzebowałaś świeżych ubrań, a
nie mogłem jechać do sklepu kupić nowych, wiec jakoś ubłagałem moją
siostrzyczkę. Mam nadzieje, ze się wyspałaś.
Damon.
Jednak
nie jest taki głupi, jak przed chwilą stwierdziłam. Pomyślał o tym, że będę
potrzebowała ubrań. Spojrzałam na odzież. Co, jak co, ale Roseanne, czy jak jak
jej tam było ma gust. Choć pewnie, to, co mi dało to jedne z najbrzydszych
rzeczy, które ma w swojej szafie. Dostałam czarne, zwyczajne rurki, niebieską
bluzkę, czarną, skórzaną kurtkę i piękne czarne szpilki. Nigdy nie widziałam
równie zniewalających szpilek. Wzięłam do ręki ubrania oraz kosmetyki, które
się okazały leżeć obok odzieży i ruszyłam w stronę łazienki. Nie do końca
wiedziałam, gdzie ona się znajduje, więc dopadłam pierwszych lepszych drzwi i
je otworzyłam. Prowadziły na korytarz. Postanowiłam, wiec zobaczyć, co znajduje
się za drzwiami obok telewizora. Powoli zaczęłam je otwierać i moim oczom
ukazała się piękna i duża łazienka. W porównaniu do sypialni w tym
pomieszczeniu górowały jasne kolory. Beżowe kafelki idealnie zgrały się z
białymi wyposażenia. Duża wanna znajdowała się w rogu pokoju, na specjalnym
podwyższeniu. Umywalka, czyli centrum mojego teraźniejszego zainteresowania
znajdowała się na środkowej ścianie. Obok niej wisiały półki, a na nich różne
przedmioty. Nad umywalką znajdowało się duże lustro, co mnie trochę ucieszyło.
Ja po prostu kochałam lustra. Postawiłam kosmetyki na jakiejś wolnej półce koło
umywalki. Postanowiłam skorzystać z prysznica, który stał przy ścianie, która
znajdowała się naprzeciwko wanny. Swoją drogą, po co komu prysznic i wanna w
jednej łazience? Katherine zrozum rozumowanie mordercy. Niewykonalne. Rozebrałam
się i wskoczyłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, tworząc
chwilę, którą chciałabym, aby trwała wiecznie. Kiedy ciepłe krople wody
dotykały mojego ciała czułam się, jakby wszystko było jak dawniej. Elijah i
rodzice żyli. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale już nigdy tak nie będzie. Wszystko
się zmieniło. Tego byłam pewna. Byłam pewna jeszcze jednego… Wszystko się
jeszcze zmieni. Nie mam pojęcia po ilu minutach wyszłam z kabiny i szczerze
miałam to gdzieś. Opatuliłam się ręcznikiem i stanęłam na zimnych kafelkach.
Gdy moje stopy dotknęły chłodnej terakoty, lekko się wzdrygnęłam. Po paru
minutach byłam już ubrana w rzeczy Roseanne. Zaczęłam szukać suszarki do
włosów, choć szczerze wątpiłam w to, ze Damon takową rzecz posiada. Moje
poszukiwania przerwał kobiecy głos. Od razu wiedziałam, do kogo należy…
"Szczerze bałam się tej dziewczyny" |
- Cześć
Ross. Yyy… W zasadzie to szukałam suszarki- powiedziałam- Wychodzisz gdzieś?
- Tak.
Ale nie martw się. Zayn powinien przyjść za jakieś dziesięć minut i dotrzyma ci
towarzystwa. A co do suszarki to leży na dolnej półce- mruknęła. Powiedziała
coś, o jakimś Zaynie… Tylko, kto to do cholery jest?!
- Kim
jest Zayn?- spytałam.
- Wszystkiego
się dowiesz- oznajmiła.
Zayn ;) |
Roseanne
spojrzała na telefon, który jej zadzwonił i mruknęła cos w stylu „Do zobaczenia
później”. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i gdy upewniłam się, że Ross na
pewno wyszła z domu, ruszyłam na dół. Salon był łączony razem z kuchnią. Meble
w głównym pokoju były białe, a ściany bordowo- białe. Nie zwracałam zbytniej
uwagi na kuchnię. Gdy tylko zauważyłam drzwi wejściowe, ruszyłam w ich stronę.
Lekko nacisnęłam klamkę… Jest! Otwarte! Otworzyłam drzwi i gdy próbowałam wyjść
z domu odbiłam się od czegoś. A raczej od kogoś.
-
Damon mówił, że możesz uciekać- usłyszałam męski, lekko zachrypnięty głos.
Spojrzałam na osobę, która przeszkodziła mi w wyjściu z domu. Był to wysoki
mężczyzna. Przystojny mężczyzna, ale to już inną drogą.
- Jestem
Zayn- przedstawił się.
-
Katherine- zrobiłam to samo co on.
- Wiem-
powiedział z uśmiechem.
- A teraz
Katherine radziłbym Ci wejść do domu- powiedział stanowczo.
- A co
jeśli…- nie dane mi było skończyć, ponieważ Zayn złapał mnie za łokieć i wepchnął
z powrotem do środka. Fuknęłam zdenerwowana. Zayn spojrzał w moją stronę i
cicho się zaśmiał.
- Stało
się cos Katherine?- zapytał z udawaną troską.
-
Popsułeś moją próbę ucieczki od psychopaty, który zabił mojego brata. Zupełnie
nic się nie stało!-
"Zupełnie nic się nie stało!" |
- Choć do
kuchni- powiedział.
- Po co?-
spytałam zrezygnowana.
- Bo chce
coś do picia- oznajmił.
- Ale
przecież ja ci nie bronie- mruknęłam.
- Tak,
ale jeśli spuszczę cie z oka chociaż na sekundę, to znów będziesz próbowała
uciec- powiedział. Zrezygnowana ruszyłam za nim do kuchni. Mulat podszedł do
lodówki, a ja usiadłam na krześle przy blacie.
- Chcesz
coś do picia?- spytał. Szczerze, to była pierwsza osoba, która zaproponowała mi
coś do picia. Ochoczo pokiwałam głowa. Zayn wyjął z lodówki sok pomarańczowy i
skierowałam się po szklanki. Chwilę potem mogłam delektować się smakiem napoju.
- Jesteś
w gangu Damona?- spytałam.
- Jestem
w pobocznym składzie, ale tak należę do tego gangu- oznajmił.
- W
pobocznym składzie?- spytałam ciekawa. Mimo iż zbierałam wszelkie informacje o
Damonie i o jego gangu, to nigdy na żadnym zdjęciu nie spotkałam Zayna.
- Damon,
Roseanne, Stefan i jego brat Klaus należą do głównego składu gangu, a ja Niall,
Liam, Louis i Harry do pobocznego, czyli takiego od brudnej roboty- oznajmił mi.
- Niall,
Liam, Louis i Harry to twoi znajomi?-
spytałam.
- Tak.
Znamy się praktycznie od urodzenia i każdy z nas szczerze nienawidzi być w tym
gangu- powiedział.
- To
dlaczego z niego nie odejdziecie?- zapytałam.
- To nie
jest takie proste jak ci się wydaje. Damon nie ma czasu na szukanie innego
składu pobocznego, więc po prostu… Znalazł na nas haki.
- Haki?-
zapytałam coraz bardziej zainteresowana.
- Tak.
Znalazł osoby, na których nam zależy i zagroził, że jeśli odejdziemy z gangu,
może spotkać ich niewyjaśniony wypadek.
- Co?-
zapytałam.
-
Szczerze to znalazł haka tylko na mnie, Liama i Louisa, ale Harry i Niall
zostali, ponieważ jesteśmy przyjaciółmi.
- Jak to
tylko na waszą trójkę?
- Nasze
rodziny nie żyją. Wszyscy zginęli podczas trzęsienia ziemi w naszym kraju.
Mieliśmy wtedy po piętnaście lat, wiec trafiliśmy do domu dziecka. Gdy go
opuściliśmy nie wiedzieliśmy do końca co robić. Znalazł nas Damon i
zaproponował, żebyśmy byli w jego gangu. Wiec rodziny nie mamy. Żadnej. Ja,
Liam i Louis mamy dziewczyny. To one są naszymi słabościami i to je zrani Damon
gdy odejdziemy z gangu.
- Macie
dziewczyny? Nigdy nie spotkałam się żeby ktoś w jakimkolwiek gangu miał
dziewczynę- zaśmiałam się. W naszym miasteczku kiedyś utworzył się gang
zbuntowanych chłopców jak to się śmiałam z Caroline. Caroline tym gangu był
każdy chłopak, który nie miał dziewczyny i nie chciał. To było bez sensu. Ale
to było dobre wspomnienie. A dobre wspomnienia zawsze mają jakiś sens…
Julie na zdjęciu Zayna ;) |
-
Tak mamy dziewczyny. Dziewczyna Liama ma na imię Alice, Louisa- Nina, a moja-
sięgnął po coś do kieszeni swojej czarnej kurtki. Wyjął z niej zdjęcie i mi je
podał. Na fotografii widniała śliczna brunetka.
- To jest
Julie. Jest moim całym światem, więc pod żadnym pozorem nie odejdę z gangu.
Nigdy nie
pozwolę żeby ktoś ją skrzywdził. Uśmiechnęłam się do niego lekko i
oddałam zdjęcie. W tym momencie zadzwonił telefon Zayna. Odebrał i poszedł na
górę, abym nie słyszała rozmowy. Gdy byłam pewna, ze zamknął za soba drzwi,
zdjęłam szpilki i szybko ruszyłam w strone drzwi. Naszczepcie ich nie zamknął. Wybiegłam
z domu i zaczełam biec ile sił w nogach. Odwróciłam na chwile głowę, by
zobaczyć czy Zayn za mną nie biegnie. Gdy moja głowa zaczęłam wracać na swoje
miejsce, mój bieg został przerwany… Pocałunkiem. O ile można to nazwać
pocałunkiem. Po prostu ktoś wbił się w moje usta. Zaczęłam go odpychać, ale
usłyszałam jedynie głośny śmiech. Po chwili ten ktos uwolnił mnie spod swoich
ust i powiedział:
-
Przepraszam słonko, że tak bez uprzedzenia, ale wyglądałaś tak pięknie, że nie
mogłem się powstrzymać.
Wiedziałam
kto to jest. Damon. Pogładził mnie delikatnie po policzku, ale jego dłoń od
razu została strącona przez moją. Uśmiechnął się szeroko. Spojrzał za moje
ramię i krzyknął:
- Zayn
możesz już iść do swojej Julie- odwróciłam się i zobaczyłam jak Zayn wsiada do
samochodu.
- Mamy
trochę do pogadania, nie uważasz?- spojrzałam na niego. W jego oczach nie było
widać tego, co wcześniej. Teraz była tylko złość… Kurwa! Katherine w co ty się
wpakowałaś?!
Cześć wszystkim!
Przepraszam za długą przerwę, ale niestety wena mnie
opuściła i miałam parę kartkówek i sprawdzianów, do których musiałam się uczyć.
Rozdział jest trochę długi, ale jest są to przeprosiny za
tak długą przerwę.
Mam nadzieję, ze wam się chociaż w odrobinie podobał.
Życzę wszystkim miłego tygodnia <3
Pozdrawiam Caroline.
OMG!
OdpowiedzUsuńTRACĘ ODDECH! ♥
To jest takie ahkgkebsdl *,*
Nie umiem napisać sensownego komentarza, więc spontan :D
Damon taki uczynny XD Dał Katherine ubrania hahaha
Ross dalej oschła w stosunku do głównej bohaterki... może kiedyś się przekona do Kath... O ile będzie im dane jeszcze się spotkać.
Zayn *,*
Spełniasz moje marzenia ♥
Z jednej strony Bad Boy, z drugiej tak mi go szkoda...
Zrobi wszystko dla miłości ♥
On i Julie awwwww ♥
"To jest Julie. Jest moim całym światem, więc pod żadnym pozorem nie odejdę z gangu. Nigdy nie pozwolę żeby ktoś ją skrzywdził." awwwwww x2 ♥
Katherine uciekła ^^
A scena z Damonem BOSKA
ONI SIĘ CAŁOWALI. NIE WIERZĘ. C-A-Ł-O-W-A-L-I! ♥
Ale teraz Damon jest zły... uuuu będzie się działo!
Po prostu kocham ten rozdział ♥
The best ♥
Życzę weny i również miłego tygodnia ♥
Enjoy xx
Ten rozdział jest mega mega mega !! *_*
OdpowiedzUsuńI jest 1D <3
A do tego Nina z Louisem :3
I super, że rozdział taki długi !!
Katherine coraz bardziej pokazuje swój charakterek i to jest super !!
Poprostu kocham <3
Rozdział jak zwykle świetny
Życzę weny ;*
Nexxxt
HEJ. :D
OdpowiedzUsuńKurde, Katherine ma tyle czasu, niech wymyśli jakąś drogę ucieczki. Chociaż jak widzę, to nie ma sensu, bo każdy ją zatrzymuje. JAK?! Najpierw Zayn, potem Damon. Ta dziewczyna normalnie ma pecha. :( Żeby tylko Damon jej nic nie zrobił, bo sama go zatłukę! WRR.
Jestem ciekawa też co z Lily i Care. Dawno o nich nie było, ale to u Kath dzieje się na pewno o wiele więcej. :p Czekam na nn z niecierpliwością. Aaa! :D Oby jak najszybciej, ale nie poganiam! :D Łapaj wenę i pisz. <3
Pozdrawiam, życzę weny, ciepełka, pomysłów i wiele innych. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Swietny.
OdpowiedzUsuńI co ja mam napisac. Wszystko napisane jest w kom. wyzej.
Weny i czekam ;)
No i mnie powaliło, na prawdę mi się podoba, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńNo i jest nowa notka, zapraszam serdecznie do czytania i komentowania!
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/