poniedziałek, 14 kwietnia 2014

6. I will not give up...

Otworzyłam oczy. Głowa bolała mnie mniej niż wczoraj, ale jednak czułam ból. Był do wytrzymania, więc postanowiłam wstać z łóżka i zacząć rozglądać się, za drogą ucieczki. Wczoraj niczego nie próbowałam i szybko zrezygnowałam, ponieważ wszystko mnie makabrycznie bolało. Ale dzisiaj tak nie będzie… Nie poddam się… Nigdy… W końcu jestem Katherine Pierce. Jestem dziewczyną, która przez dwa miesiące szukała mordercy swojego brata… Po co? Po to, żeby się teraz poddać i słuchać się go na każdym kroku? Nie… Nie ma mowy. Po moim trupie znów go posłucham. Do teraz nie mogę pojąć jak ja mogłam być taka głupia i uwierzyć przez chwilę, w to, że Lily i Caroline są bezpieczne… Przecież on kłamie na każdym kroku. Porwał mnie, zabił mi brata, najprawdopodobniej zabije mi niedługo siostrę i przyjaciółkę… I on myśli, ze tak po prostu mu zaufam? Szczerze to uważałam, że jest, chociaż odrobinę mądrzejszy… Najwidoczniej się myliłam. Wstałam powoli z łóżka. Dopiero teraz zauważyłam, że cały czas byłam w sukience, którą założyłam na pogrzeb Liz… Rozejrzałam się po pokoju. Czarne, duże łoże stało na środku pomieszczenia. Naprzeciwko był duży, plazmowy telewizor, a obok niego drzwi. Z drugiej strony sprzętu elektrycznego stała duża czarna szafa. Obok łóżka stały dwie małe szafeczki, a na nich budzik, jakieś notesy i ładnie ułożone w kostkę ubrania. Na odzieży leżała karteczka. Podeszłam bliżej szafki i wzięłam do rąk kawałek papieru. Jak się okazało na papierze widniała wiadomość dla mnie.
Wyszedłem w ważnej sprawie. Nie próbuj uciekać, bo ucieczka ode mnie jest bezsensowna. Wziąłem te ubrania od Ross. Nie było łatwo, ale potrzebowałaś świeżych ubrań, a nie mogłem jechać do sklepu kupić nowych, wiec jakoś ubłagałem moją siostrzyczkę. Mam nadzieje, ze się wyspałaś.
Damon.
Jednak nie jest taki głupi, jak przed chwilą stwierdziłam. Pomyślał o tym, że będę potrzebowała ubrań. Spojrzałam na odzież. Co, jak co, ale Roseanne, czy jak jak jej tam było ma gust. Choć pewnie, to, co mi dało to jedne z najbrzydszych rzeczy, które ma w swojej szafie. Dostałam czarne, zwyczajne rurki, niebieską bluzkę, czarną, skórzaną kurtkę i piękne czarne szpilki. Nigdy nie widziałam równie zniewalających szpilek. Wzięłam do ręki ubrania oraz kosmetyki, które się okazały leżeć obok odzieży i ruszyłam w stronę łazienki. Nie do końca wiedziałam, gdzie ona się znajduje, więc dopadłam pierwszych lepszych drzwi i je otworzyłam. Prowadziły na korytarz. Postanowiłam, wiec zobaczyć, co znajduje się za drzwiami obok telewizora. Powoli zaczęłam je otwierać i moim oczom ukazała się piękna i duża łazienka. W porównaniu do sypialni w tym pomieszczeniu górowały jasne kolory. Beżowe kafelki idealnie zgrały się z białymi wyposażenia. Duża wanna znajdowała się w rogu pokoju, na specjalnym podwyższeniu. Umywalka, czyli centrum mojego teraźniejszego zainteresowania znajdowała się na środkowej ścianie. Obok niej wisiały półki, a na nich różne przedmioty. Nad umywalką znajdowało się duże lustro, co mnie trochę ucieszyło. Ja po prostu kochałam lustra. Postawiłam kosmetyki na jakiejś wolnej półce koło umywalki. Postanowiłam skorzystać z prysznica, który stał przy ścianie, która znajdowała się naprzeciwko wanny. Swoją drogą, po co komu prysznic i wanna w jednej łazience? Katherine zrozum rozumowanie mordercy. Niewykonalne. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, tworząc chwilę, którą chciałabym, aby trwała wiecznie. Kiedy ciepłe krople wody dotykały mojego ciała czułam się, jakby wszystko było jak dawniej. Elijah i rodzice żyli. Wszyscy byli szczęśliwi. Ale już nigdy tak nie będzie. Wszystko się zmieniło. Tego byłam pewna. Byłam pewna jeszcze jednego… Wszystko się jeszcze zmieni. Nie mam pojęcia po ilu minutach wyszłam z kabiny i szczerze miałam to gdzieś. Opatuliłam się ręcznikiem i stanęłam na zimnych kafelkach. Gdy moje stopy dotknęły chłodnej terakoty, lekko się wzdrygnęłam. Po paru minutach byłam już ubrana w rzeczy Roseanne. Zaczęłam szukać suszarki do włosów, choć szczerze wątpiłam w to, ze Damon takową rzecz posiada. Moje poszukiwania przerwał kobiecy głos. Od razu wiedziałam, do kogo należy…
"Szczerze bałam się tej dziewczyny"
- Szukasz czegoś?- usłyszałam pytanie. Odwróciłam się do niej z postanowieniem: „Katherine, bądź miła”. Cały czas w mokrych włosach, zwilżyłam warge jezykiem, ze zdenerwowania. Szczerze
bałam się tej dziewczyny. Ubrana była w zwykłe dżinsy, długie kozaki, szary T-shirt, kurtkę i burgundowy komin. Przez ramię miała przerzuconą dużą torbę, co znaczyło, że gdzieś wychodzi.
- Cześć Ross. Yyy… W zasadzie to szukałam suszarki- powiedziałam- Wychodzisz gdzieś?
- Tak. Ale nie martw się. Zayn powinien przyjść za jakieś dziesięć minut i dotrzyma ci towarzystwa. A co do suszarki to leży na dolnej półce- mruknęła. Powiedziała coś, o jakimś Zaynie… Tylko, kto to do cholery jest?!
- Kim jest Zayn?- spytałam.
- Wszystkiego się dowiesz- oznajmiła.
Zayn ;)
Roseanne spojrzała na telefon, który jej zadzwonił i mruknęła cos w stylu „Do zobaczenia później”. Wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i gdy upewniłam się, że Ross na pewno wyszła z domu, ruszyłam na dół. Salon był łączony razem z kuchnią. Meble w głównym pokoju były białe, a ściany bordowo- białe. Nie zwracałam zbytniej uwagi na kuchnię. Gdy tylko zauważyłam drzwi wejściowe, ruszyłam w ich stronę. Lekko nacisnęłam klamkę… Jest! Otwarte! Otworzyłam drzwi i gdy próbowałam wyjść z domu odbiłam się od czegoś. A raczej od kogoś.
- Damon mówił, że możesz uciekać- usłyszałam męski, lekko zachrypnięty głos. Spojrzałam na osobę, która przeszkodziła mi w wyjściu z domu. Był to wysoki mężczyzna. Przystojny mężczyzna, ale to już inną drogą.
- Jestem Zayn- przedstawił się.

- Katherine- zrobiłam to samo co on.
- Wiem- powiedział z uśmiechem.
- A teraz Katherine radziłbym Ci wejść do domu- powiedział stanowczo.
- A co jeśli…- nie dane mi było skończyć, ponieważ Zayn złapał mnie za łokieć i wepchnął z powrotem do środka. Fuknęłam zdenerwowana. Zayn spojrzał w moją stronę i cicho się zaśmiał.
- Stało się cos Katherine?- zapytał z udawaną troską.
- Popsułeś moją próbę ucieczki od psychopaty, który zabił mojego brata. Zupełnie nic się nie stało!-
"Zupełnie nic się nie stało!"
wysyczałam.
- Choć do kuchni- powiedział.
- Po co?- spytałam zrezygnowana.
- Bo chce coś do picia- oznajmił.
- Ale przecież ja ci nie bronie- mruknęłam.
- Tak, ale jeśli spuszczę cie z oka chociaż na sekundę, to znów będziesz próbowała uciec- powiedział. Zrezygnowana ruszyłam za nim do kuchni. Mulat podszedł do lodówki, a ja usiadłam na krześle przy blacie.
- Chcesz coś do picia?- spytał. Szczerze, to była pierwsza osoba, która zaproponowała mi coś do picia. Ochoczo pokiwałam głowa. Zayn wyjął z lodówki sok pomarańczowy i skierowałam się po szklanki. Chwilę potem mogłam delektować się smakiem napoju.
- Jesteś w gangu Damona?- spytałam.
- Jestem w pobocznym składzie, ale tak należę do tego gangu- oznajmił.
- W pobocznym składzie?- spytałam ciekawa. Mimo iż zbierałam wszelkie informacje o Damonie i o jego gangu, to nigdy na żadnym zdjęciu nie spotkałam Zayna.
- Damon, Roseanne, Stefan i jego brat Klaus należą do głównego składu gangu, a ja Niall, Liam, Louis i Harry do pobocznego, czyli takiego od brudnej roboty- oznajmił mi.
- Niall, Liam, Louis i Harry to twoi znajomi?- spytałam.
- Tak. Znamy się praktycznie od urodzenia i każdy z nas szczerze nienawidzi być w tym gangu- powiedział.
- To dlaczego z niego nie odejdziecie?- zapytałam.
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje. Damon nie ma czasu na szukanie innego składu pobocznego, więc po prostu… Znalazł na nas haki.
- Haki?- zapytałam coraz bardziej zainteresowana.
- Tak. Znalazł osoby, na których nam zależy i zagroził, że jeśli odejdziemy z gangu, może spotkać ich niewyjaśniony wypadek.
- Co?- zapytałam.
- Szczerze to znalazł haka tylko na mnie, Liama i Louisa, ale Harry i Niall zostali, ponieważ jesteśmy przyjaciółmi.
- Jak to tylko na waszą trójkę?
- Nasze rodziny nie żyją. Wszyscy zginęli podczas trzęsienia ziemi w naszym kraju. Mieliśmy wtedy po piętnaście lat, wiec trafiliśmy do domu dziecka. Gdy go opuściliśmy nie wiedzieliśmy do końca co robić. Znalazł nas Damon i zaproponował, żebyśmy byli w jego gangu. Wiec rodziny nie mamy. Żadnej. Ja, Liam i Louis mamy dziewczyny. To one są naszymi słabościami i to je zrani Damon gdy odejdziemy z gangu.
- Macie dziewczyny? Nigdy nie spotkałam się żeby ktoś w jakimkolwiek gangu miał dziewczynę- zaśmiałam się. W naszym miasteczku kiedyś utworzył się gang zbuntowanych chłopców jak to się śmiałam z Caroline. Caroline tym gangu był każdy chłopak, który nie miał dziewczyny i nie chciał. To było bez sensu. Ale to było dobre wspomnienie. A dobre wspomnienia zawsze mają jakiś sens…
Julie na zdjęciu Zayna ;)
- Tak mamy dziewczyny. Dziewczyna Liama ma na imię Alice, Louisa- Nina, a moja- sięgnął po coś do kieszeni swojej czarnej kurtki. Wyjął z niej zdjęcie i mi je podał. Na fotografii widniała śliczna brunetka.
- To jest Julie. Jest moim całym światem, więc pod żadnym pozorem nie odejdę z gangu. Nigdy nie
pozwolę żeby ktoś ją skrzywdził. Uśmiechnęłam się do niego lekko i oddałam zdjęcie. W tym momencie zadzwonił telefon Zayna. Odebrał i poszedł na górę, abym nie słyszała rozmowy. Gdy byłam pewna, ze zamknął za soba drzwi, zdjęłam szpilki i szybko ruszyłam w strone drzwi. Naszczepcie ich nie zamknął. Wybiegłam z domu i zaczełam biec ile sił w nogach. Odwróciłam na chwile głowę, by zobaczyć czy Zayn za mną nie biegnie. Gdy moja głowa zaczęłam wracać na swoje miejsce, mój bieg został przerwany… Pocałunkiem. O ile można to nazwać pocałunkiem. Po prostu ktoś wbił się w moje usta. Zaczęłam go odpychać, ale usłyszałam jedynie głośny śmiech. Po chwili ten ktos uwolnił mnie spod swoich ust i powiedział:
- Przepraszam słonko, że tak bez uprzedzenia, ale wyglądałaś tak pięknie, że nie mogłem się powstrzymać.
Wiedziałam kto to jest. Damon. Pogładził mnie delikatnie po policzku, ale jego dłoń od razu została strącona przez moją. Uśmiechnął się szeroko. Spojrzał za moje ramię i krzyknął:
- Zayn możesz już iść do swojej Julie- odwróciłam się i zobaczyłam jak Zayn wsiada do samochodu.
- Mamy trochę do pogadania, nie uważasz?- spojrzałam na niego. W jego oczach nie było widać tego, co wcześniej. Teraz była tylko złość… Kurwa! Katherine w co ty się wpakowałaś?!





Cześć wszystkim!
Przepraszam za długą przerwę, ale niestety wena mnie opuściła i miałam parę kartkówek i sprawdzianów, do których musiałam się uczyć.
Rozdział jest trochę długi, ale jest są to przeprosiny za tak długą przerwę.
Mam nadzieję, ze wam się chociaż w odrobinie podobał.
Życzę wszystkim miłego tygodnia <3

Pozdrawiam Caroline.


5 komentarzy:

  1. OMG!
    TRACĘ ODDECH! ♥
    To jest takie ahkgkebsdl *,*
    Nie umiem napisać sensownego komentarza, więc spontan :D
    Damon taki uczynny XD Dał Katherine ubrania hahaha
    Ross dalej oschła w stosunku do głównej bohaterki... może kiedyś się przekona do Kath... O ile będzie im dane jeszcze się spotkać.
    Zayn *,*
    Spełniasz moje marzenia ♥
    Z jednej strony Bad Boy, z drugiej tak mi go szkoda...
    Zrobi wszystko dla miłości ♥
    On i Julie awwwww ♥
    "To jest Julie. Jest moim całym światem, więc pod żadnym pozorem nie odejdę z gangu. Nigdy nie pozwolę żeby ktoś ją skrzywdził." awwwwww x2 ♥
    Katherine uciekła ^^
    A scena z Damonem BOSKA
    ONI SIĘ CAŁOWALI. NIE WIERZĘ. C-A-Ł-O-W-A-L-I! ♥
    Ale teraz Damon jest zły... uuuu będzie się działo!
    Po prostu kocham ten rozdział ♥
    The best ♥
    Życzę weny i również miłego tygodnia ♥
    Enjoy xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest mega mega mega !! *_*
    I jest 1D <3
    A do tego Nina z Louisem :3
    I super, że rozdział taki długi !!
    Katherine coraz bardziej pokazuje swój charakterek i to jest super !!
    Poprostu kocham <3
    Rozdział jak zwykle świetny
    Życzę weny ;*
    Nexxxt

    OdpowiedzUsuń
  3. HEJ. :D
    Kurde, Katherine ma tyle czasu, niech wymyśli jakąś drogę ucieczki. Chociaż jak widzę, to nie ma sensu, bo każdy ją zatrzymuje. JAK?! Najpierw Zayn, potem Damon. Ta dziewczyna normalnie ma pecha. :( Żeby tylko Damon jej nic nie zrobił, bo sama go zatłukę! WRR.
    Jestem ciekawa też co z Lily i Care. Dawno o nich nie było, ale to u Kath dzieje się na pewno o wiele więcej. :p Czekam na nn z niecierpliwością. Aaa! :D Oby jak najszybciej, ale nie poganiam! :D Łapaj wenę i pisz. <3
    Pozdrawiam, życzę weny, ciepełka, pomysłów i wiele innych. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny.
    I co ja mam napisac. Wszystko napisane jest w kom. wyzej.
    Weny i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i mnie powaliło, na prawdę mi się podoba, czekam na więcej.

    No i jest nowa notka, zapraszam serdecznie do czytania i komentowania!
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń