piątek, 2 maja 2014

9. Go away from her... She's mine...

- Wbrew twoim chorym urojeniom nie miałam zamiaru zobaczyć cię nago- powiedziałam.
- Obiecuję ci. Jeszcze zmienisz zdanie- oznajmił i puścił do mnie oczko.
Prychnęłam i przekręciłam teatralnie oczami.
- Jeśli nie chciałaś zobaczyć cię mnie nago, to po co mnie szukałaś?- zapytał.
Katherine głęboki wdech.
Drugi plan czas zacząć.
- Muszę iść na spacer- oznajmiłam.
- Nie ma mowy- powiedział.
- Damon, ale ja muszę wyjść na świeże powietrze!- krzyknęłam.
- Podaj mi jeden sensowny powód, dla którego miałabyś wyjść z domu- powiedział.
- Muszę wychodzić na dwór co najmniej raz dziennie, na jakąś godzinę, bo inaczej w nocy nie mogę oddychać i się duszę- wyjaśniłam mu.
- Co?- zapytał zdziwiony.
- Odziedziczyłam tą chorobę po mamie. Niestety- oznajmiłam.
- Dobrze wyjdziesz na spacer. Ale ze mną i po kolacji- powiedział.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Połknął haczyk!
Damon kiwnął głową na znak, że mam za nim iść. Zeszliśmy na dół do kuchni, gdzie zastaliśmy Roseanne i Alice. Kiedy brunetka zauważyła, że jej brat wszedł do pomieszczenia uśmiechnęła się serdecznie.
- Damon, ja i Alice wychodzimy- oznajmiła po czym skierowała się z blondynką do wyjścia.
Zauważyłam, że brunet nie przejął się zbytnio wypowiedzią siostry.
Nie ma to jak kochający braciszek.
- Na co masz ochotę?- zapytał.
- Co?- spytałam nie do końca rozumieją, o co mu chodzi.
"Jestem tak głodna, że zjem wszystko"
- Na kolacje- wyjaśnił.
- Nie mam pojęcia. Jestem tak głodna, że zjem wszystko- oznajmiłam.
Damon się do mnie uśmiechnął. Nie był to ten jego „diabelski” uśmieszek. Ten uśmiech był szczery.
Może on wcale nie jest taki zły?
Katherine! Stop! To morderca!
- Mogą być naleśniki- zapytał.
- Tak!- wykrzyknęłam radośnie.
Nie dziwcie się.
Ja uwielbiam naleśniki!
- Dobrze. Jesz naleśniki z dżemem, czy z czymś innym?- zapytał.
- Z dżemem są pyszne- powiedziałam jak mała dziewczynka.
Damon cicho się zaśmiał.
Wyjął z lodówki potrzebne składniki i zaczął robić kolacje. Niedługo później Damon szedł do mnie z talerzem naleśników. Wyglądał inaczej. W tej chwili w niczym nie przypominał psychopaty. Wyglądał normalnie. Z talerzem pełnym naleśników i ścierce na ramieniu, wyglądał wręcz przekomicznie. Usiadł obok mnie i zabraliśmy się za jedzenie kolacji. Niestety musze przyznać, że Damon jest świetnym kucharzem. Naleśniki były przepyszne.
- Katherine, chyba nie wiesz, ale ja jestem świadomy tego, że z tą „chorobą” to po prostu ściemniłaś- powiedział.
Cholera!
"Co? Jak to? Sama?"
Jest mądrzejszy niż myślałam.
Albo ja jestem taka głupia?
- Musiałam spróbować- powiedziałam.
- Lily jest już ze Stefanem, więc niedługo ją zobaczysz- oznajmił.
- Co? Jak to? Sama? A Caroline? Czy coś się jej stało?- miałam tyle pytań.
- Katherine spokojnie. Lily jest ze Stefanem. Zabrał ją tuż po tym jak wyszła z posterunku policji. Caroline nic nie jest. Też zostanie dzisiaj zabrana- powiedział.
Lily jest ze Stefanem.
Przynajmniej tyle…
"Przepraszam"
Po chwili Damon wstał z miejsca, wziął talerze i skierował się w stronę zmywarki. Po drodze zatrzymał się przy mnie i przybliżył swoje usta do mojego ucha.
- Przepraszam- wyszeptał.
- Za co?- zapytałam natychmiast.
- Za to, że nie mogę powiedzieć ci prawdy- oznajmił.
- Na jaki temat?- zapytałam coraz bardziej ciekawa.
Nic.
Zero reakcji.
- Damon na jaki temat?!- krzyknęłam.

*Oczami Caroline*

Harry Styles i Niall Horan
 Siedziałam w jakiejś restauracji czekając na mojego przyszłego szefa. Mieliśmy omówić warunki mojej pracy. Tuż po wyjściu z posterunku policji skierowałam się na moje spotkanie o pracę. Dostałam ją. Mój szef poprosił mnie, abym się tutaj dzisiaj zjawiła, aby podpisać umowę. Wydawał się być sympatycznym mężczyzną. Nazywał się Niall Horan. Na tą kolacje miał przyprowadzić swojego wspólnika, który nazywał się Harry Styles. Miałam na sobie białą sukienkę, beżowy
sweterek i w tym samym kolorze szpilki.
- Dobry wieczór Caroline- usłyszałam ciepły, melodyjny głos.
Odwróciłam głowę w stronę rozmówcy i ujrzałam mojego przyszłego szefa.
- Dobry wieczór- wstałam i podałam mu dłoń, którą on pocałował.
- To jest mój wspólnik. Harry Styles- pokazał ręką na przystojnego mężczyznę o bujnych, brązowych włosach. Uśmiechnął się do mnie serdecznie. Jemu także podałam dłoń, którą leciutko ucałował.
Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy po daniu i kieliszku wina.
Zaczęliśmy rozmowę. Naprawdę miło się z nimi rozmawiało. Widać było, że Niall i Harry są dobrymi przyjaciółmi. Wzięłam do ręki kieliszek wina i upiłam łyk. Po chwili zobaczyłam jak ktoś wychodzi z restauracji. Ta twarz wyglądała mi na znajomą. Ten mężczyzna wyglądał tak podobnie do…
- Caroline wszystko w porządku?- zapytał Horan.
- Tak. Przepraszam po prostu ktoś wyglądał praktycznie identycznie jak mój zmarły przyjaciel-
"[...] po prostu ktoś wyglądał prawktycznie identycznie jak
mój zmarły przyjaciel"
powiedziałam i uśmiechnęłam się słabo.
- Jestem za tym, aby się przejść- oznajmił Harry.
- Jestem za- odparł blondyn.
- Ja też- powiedziałam.
Niall zapłacił za naszą kolację i wyszliśmy na dwór. Zawiał zimny wiatr, tym samym przyprawiając mnie o dreszcze. Założyłam płaszcz. Nienawidziłam listopada. Za niedługo spadnie śnieg. Będzie Gwiazdka. Wszystko pięknie. Gdyby nie to, że nie mam już prawie z kim jej obchodzić. Elijah nie żyje, zresztą tak samo jak moja mama. Katherine zaginęła i teraz jeszcze Lily nie odbiera moich telefonów!
Po prostu świetnie!
Ruszyliśmy w trójkę na spacer. Było ciemno, ale mało mnie to obchodziło. Nagle zadzwonił telefon Horana. Odebrał i odszedł od nas na chwile. Zostałam sama z Harrym. Skierowaliśmy się w stronę lasu. To trochę dziwne, ale to brunet wybieram naszą drogę spaceru.
- Wiesz chyba powinniśmy wrócić- powiedziałam.
- Nie sądzę- oznajmił i uśmiechnął się.
Nie był to szczery uśmiech.
Ten uśmiech oznaczał „Już jesteś moja. Nie uciekniesz”
Zaczęłam się cofać, a on zaczął się przybliżać. Po chwili stałam przyparta do drzewa jego ciałem.
- Puść mnie- warknęłam, próbując się wyrwać.
- Spokojnie maleńka. Miałem cię gdzieś dostarczyć, ale dlaczego miałbym nie skorzystać z takiej cudownej okazji przelecenia cię- po moim policzku poleciały łzy.
Bałam się.
Cholernie się bałam.
Styles zaczął całować moją szyję, a ja nadal próbowałam uciec.
- Odsuń się od niej!- usłyszałam czyjś krzyk- Ona jest moja- dodał mężczyzna.
Brytyjski akcent.
Ten głos nie mogłabym pomylić z żadnym innym.
Klaus…
Brunet oderwał się od mojej szyi i spojrzał na Klausa.
- Klaus nie przesadzaj. Chwilę się z nią zabawię i będzie cała twoja- powiedział.
- Nie powtarzam się Styles. Zjeżdżał. Teraz!- warknął i znalazł się tuż przy nas. Oderwał Harrego ode mnie, za byłam mu niezmiernie wdzięczna. Usiadłam na ziemi, schowałam twarz w dłonie i płakałam.
- A i Styles zapamiętaj sobie jedno. ONA JEST MOJA!- wywrzeszczał. Po chwili przyjaciela Nialla już nie było.
Klaus podszedł do mnie po woli i odciągnął moje ręce od twarzy.
- Nie płacz, kochana. Nic się nie stało- próbował mnie uspokoić.
- Tak nic się nie stało, ale jakbyś się nie zjawił to on by mnie…- załkałam.
- Ale się zjawiłem- powiedział, poczym mocno mnie przytulił.
Nie protestowałam. Wręcz przeciwnie. Wtuliłam się w jego tors i cały czas płakałam. Czułam, że Klaus głaszcze mnie po włosach i co chwilę całuje delikatnie w głowę.
- Zabiorę cię do domu- wyszeptał, a ja kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.
Klaus wziął mnie na ręce, a ja oplotłam jego szyje moimi rękoma i wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi.
Czułam się przy nim… Bezpiecznie.
To dziwne, ale tak było.
Po chwili siedziałam w jego samochodzie od strony pasażera, a on zasiadł zaś od strony kierowcy. Auto ruszyło, a ja odpłynęłam do krainy snów….


 Hej ^^
Jest już rozdział 9 niedługo okrągła liczba- 10 :D
Wow! Jak to szybko zleciało xD
Jak Wam się podobał rozdział?
Ja jestem średnio zadowolona, ale podoba mi się wątek Caroline+Klaus <3
Damon nie może o czymś powiedziec Katherine…
Jak myślicie o co chodzi?
Zapraszam do komentowania :>
Pozdrawiam Caroline. 


5 komentarzy:

  1. Po pierwsze niech Katherine odda mi swoje włosy! *o*
    Powiedz, że Elijah żyje! Błagam, błagam, błagam! Wiem, że to graniczy z cudem (o ile w ogóle to możliwe), ale no... no! :D Już siedzę cicho, hahah. xD
    Damon i Katherine coraz bardziej rozkładają mnie na łopatki. Normalnie leżę. Podobają mi się niemalże w takim samym stopniu co Klaus i Caroline. :D Poczekaj. Teraz rozkminię, o co ci może chodzić. A właściwie co Damon ukrywa przed Kath. Hmm... Pewnie Elijah żyje, ale oni chcą go uratować i nie chcą, żeby Kath za bardzo się wtrącała, bo mogłoby coś jej się stać i ogólnie pewnie jest w niebezpieczeństwie, no i Damon i sp. z o.o. muszą ją chronić, bo inaczej zginie w męczarniach, tak samo będzie z Caroline i Lily! Mam rację? :D A może to Elijah jest tym złym i chce wszystkich pozabijać? Nie... Ale mam teraz nadzieję, że może jednak Elijah powróci. Lepiej mieć nadzieję, niż siedzieć i nic nie mieć. :p
    Głupi Harry! Niech on się ustosunkuje od Caroline, głupek, phii. Dobrze, że Klaus przybył, jako dzielny bohater! <3 Mnie też podoba się wątek Caroline + Klaus. :D Słodziaki. <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, udanej majóweczki, ciepełka i słoneczka, radości i zdrowia, weny i wszystkiego innego. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo *-*
    A Klaus jest taki gghhfdfgb :3 oby doszło niedługo między nim a Caroline do jakieś sceny <3
    A do tego Katherine zaczyna się zakochiwać w Damonie <333
    Życzę weny
    Nexxt

    OdpowiedzUsuń
  3. Damon i Kath są tacy słodcy awww ♥
    Między nimi musi coś być! Pocałunek zaliczony, więc czemu nie pójść dalej (if you know what i mean ^^)?
    Ale czego Damon nie może jej powiedzieć? Elijah żyje? Caroline ma schizofrenie? Coooooo?
    Nie lubię Alice ;-; Nie lubię Hazzy ;-; Nie lubię Niall'a (nie pomógł Caroline qtaz!)
    Ale Kalroline awwwww *____*
    Boskie ♥
    Życzę weny!
    Enjoy xx.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyne co powiem to to, że DOMAGAM SIĘ W KOŃCU +18. Przecież nie mogę czytać tak dobrego bloga na marne ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedyne co powiem to to, że DOMAGAM SIĘ W KOŃCU +18. Przecież nie mogę czytać tak dobrego bloga na marne ;p

    OdpowiedzUsuń