poniedziałek, 31 marca 2014

5. Hello My Sunshine...

Ból… Ból przeszywający moje ciało. Czułam jakby moja głowa pękała mi, co chwilę od nowa. Gdy myślę, że męczarnia się kończy, ona rozpoczyna się od nowa z silniejszym bólem. Moja ręka została wykręcona pod jakiś dziwnym kontem, a druga… Myślałam, że zaraz odpadnie mi nadgarstek. Czułam na nim zimny metal. Nie mam pojęcia co to jest. Ze świadomością, co może mnie spotkać otworzyłam powoli oczy. Moje powieki zaczęły się otwierać tym samym ukazując moim oczom duży pokój. Czarne meble, białe ściany z jakimiś wzorami… Spojrzałam na miejsce, na którym obecnie leżałam. Na jednej ręce leżałam, a druga była skierowana do tyłu. Próbowałam spojrzeć na nią, ale z każdym, nawet najmniejszym ruchem głowy moje ciało przeszywał ból. Próbowałam sobie przypomnieć co się wydarzyło. Śmierć Liz, doktor Stefan Mikaelson, odkrycie kim jest Stefan, pogrzeb Liz, wystąpienie Lily, Stefan na pogrzebie, brunet czekający na Stefana, śledzenie ich, spojrzenie Stefana, uśmiech bruneta i uderzenie w głowę. Z wielkim trudem przekręciłam głową w bok. Czułam przy tym niewyobrażalny ból. Spojrzałam na moją rękę. Była przykuta kajdankami do ramy czarnego łóżka. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Szybko obróciłam głowę w tym kierunku. Był to wielki błąd. Syknęłam z bólu i zamknęłam na chwilę oczy.
Roseanne Salvatore ;)
- Za mocno cię uderzyłam? Przepraszam- zadrwił ktoś. Otworzyłam oczy. W drzwiach stała dziewczyna średniego wzrostu i brązowych włosach.
- Kim jesteś?- ledwie powiedziałam.


- Jestem Roseanne Salvatore- powiedziała i podeszła do łóżka.
- Dlaczego mnie uderzyłaś?- zapytałam.
- Bo chciałam- powiedziała- Gdyby nie to, że Damon chce żebyś żyła, już dawno byłabyś martwa. Własnoręcznie bym cię załatwiła.
- To ty mnie wtedy trzymałaś? Wtedy gdy zamordowaliście mi brata- wyszeptałam.
- Jednak jesteś mądrzejsza niż myślałam- powiedziała i odstawiła cos na szafkę koło łóżka.
- Stefan zaraz do ciebie przyjdzie- oznajmiła i wyszła.
Zamknęłam oczy. Próbowałam sobie wyobrazić, że jestem w domu. Z rodzicami. Z Elijah. Mama Care i Caroline przyszły na urodziny mamy. Wszyscy byli wtedy szczęśliwi. A teraz? Moi rodzice nie żyją, Elijah też i mama Caroline także. Pewnie niedługo dołączę do nich. Ciekawe tylko czy następna będzie Caroline czy Lily? A może je oszczędzą? W końcu tylko ja szukałam bruneta z baru. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Stefana stojącego przy łóżku.
- Jak się czujesz?- spytał.
- A jak myślisz- syknęłam.
- Przepraszam za Ross. Jest trochę porywcza, z resztą tak samo jak jej brat- oznajmił.
- Po co mi to mówisz?- zapytałam.
- Żebyś wiedziała, że na początku Ross będzie ci dogryzała i coś w tym stylu. Do tej pory była jedyną dziewczyną w naszym gronie. A teraz pojawiłaś się ty- powiedział.
- Nic z tego nie rozumiem- powiedziałam.
- Nie widziałaś się jeszcze z Damonem?- spytał zaskoczony.
- Nie. Jedynymi osobami jakimi widziałam po przebudzeniu to ty i jakaś Rose coś tam – oznajmiłam.
- Roseanne- poprawił mnie- To dziwne, że Damon jeszcze do ciebie nie przyszedł. Kiedy się obudziłaś?
- Niedawno- mruknęłam.
- To wszystko wyjaśnia. Damon pewnie tu był ,ale spałaś- powiedział.
- Stefan o co ci chodziło z teraz pojawiłaś się ty?- zapytałam.
- Damon nie ma zamiaru cię zabić. Musisz być posłuszna, słuchać się go- wyjaśnił.
- Co? Ja nie jestem psem!- próbowałam krzyknąć, ale jedyne co wychodziło z mojego gardła to dziwne pisknięcie.
- Katherine, spokojnie- powiedział- Obejrze teraz twoja głowę.
- Dobrze- odpowiedziałam i spróbowałam usiąść. W moim przypadku okazało się to niewykonalne. Każdy ruch przynosi większy ból. Stefan zauważył z jakim trudem idzie mi podniesienie się do pionu. Złapał mnie w tali i delikatnie posadził. Uśmiechnęłam się do niego. Stefan nałożył na ręce białe, jednorazowe rękawiczki i zaczął oglądać moją głowę.
- To nic poważnego. Ross nie uderzyła cię tak mocno jak myślałem. Trzeba to tylko oczyścić- poinformował mnie i wziął do rąk wodę utlenioną. Wylał ją na wacik. Podszedł do mnie i delikatnie zaczął obmywać ranę na głowie. Syknęłam. Szczypało. Szczypało jak cholera.
- Gotowe- powiedział po chwili.
- Dziękuję- mruknęłam.
- Przez jakiś dzień będzie cię wszystko bolało- poinformował mnie.
- Stefan… Ja muszę wrócić do domu- wyszeptałam.
- Nie możesz Katherine. Damon cię stad nie wypuści pod żadnym pozorem- powiedział.
- Ale ja muszę wrócić do Lily, do Caroline. One potrzebują mojej pomocy.
- Katherine posłuchaj mnie. Obiecuję ci, że się nimi zajmę.
- Dlaczego miałbyś to robić?
- Bo cię lubię. Lily i Caroline z resztą też.
- Dziękuje- wyszeptałam.
- Katherine połóż się spać- powiedział po czym wyszedł. Tak jak Stefan mi doradził postanowiłam się zdrzemnąć.

***
Lekko otworzyłam oczy. Głowa nadal mnie bolała. Czułam jakby mój nadgarstek, który jest przykuty kajdankami miał mi zaraz odlecieć.
- Witaj słonko- usłyszałam. Szybko odwróciłam głowę w stronę osoby, która wypowiedziała te słowa. Przede mną stał nikt inny jak Damon Salvatore. Zabójca mojego brata. Jak zawsze uśmiechnięty.
- Wreszcie się obudziłaś- powiedział po czym usiadł na łóżku.
- Czego chcesz?- wysyczałam.
- Spokojnie słonko. Nic ci nie zrobię- powiedział.
- Przyszedłem zapytać jak się czujesz- oznajmił.
- Co cię to obchodzi?- zapytałam.
- Dużo mnie to obchodzi, więc odpowiadaj Katherine- powiedział.
- Oprócz tego, że moja głowa mnie niemiłosiernie boli, nadgarstek chyba mi zaraz odpadnie oraz, że zostałam porwana przez psychopatę, który zabił mojego brata to dobrze- oznajmiłam. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Jeśli obiecasz mi, że nie będziesz uciekać, to odepnę cię od łózka- powiedział. Kiwnęłam głową. Damon wziął z szafki kluczyki do kajdanek i po chwili moja ręka była wolna. Zaczęłam rozmasowywać nadgarstek. Zauważyłam, że bruneta już nie ma w pokoju. Po chwili jednak wrócił, trzymając w ręce lód.
- Masz przyłóż to- powiedział. Wzięłam od niego lód i przybliżyłam do nadgarstka. Gdy lód dotknął mojej skóry poczułam kojące zimno.
- Dlaczego jeszcze mnie nie zabiłeś?- spytałam po chwili.
- A dlaczego miałbym cię zabić?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Bo jeśli ktoś wchodzi ci w drogę zawsze go zabijasz. Wiec?
- No tak. Zapomniałem, że mnie szpiegowałaś. Aż tak ci się podobam?- zaśmiał się.
- Odpowiesz mi na moje pytanie?- zapytałam coraz bardziej podirytowana.
- Już słoneczko. Nie zabiję cię ponieważ nie tego chce od ciebie- powiedział.
- A czego chcesz ode mnie?
- Dowiesz się  w swoim czasie.
- Damon posłuchaj mnie… Ja chciałabym się skontaktować z Lily i Caroline- powiedziałam niepewnie.
- Nie ma mowy!- krzyknął.
- Ale Damon ja muszę się z nimi skontaktowac!- też wrzeszczałam.
- Powiedziałem nie!
- Ale…
- Nie ma żadnego ale Katherine. Zapomniałem przedstawić ci zasady. Jesteś moja, więc robisz to co ja chce i to ja decyduje co robisz! Jasne?!- spytał. Nie miałam zamiaru na to odpowiadać.
- Spytałem czy jasne!- krzyknął.
- Tak- wyszeptałam.
- To dobrze- powiedział łagodniej.
- Ale musze powiedzieć Lily i Caroline, że nic mi nie jest- nie dawałam za wygraną.
- Katherine posłuchaj mnie. Nie musisz martwić się o Lily i Caroline. Żadnej nie stanie się krzywda. Potrafie ci to zapewnić. Te osoby, które mają je na oku nie dadzą ich skrzywdzić pod żadnym pozorem. Obiecuję ci, że spotkacie się. Ale w odpowiednim czasie- powiedział.
- Osoby, które mają je na oku? Czyli kto?- do końca nie rozumiałam.
- To nie jest ważne- powiedział.
- To jest ważne Damon. To jest moja siostra. A Caroline też taktuje jak siostrę, czyli też jet dla mnie ważna.
- O bezpieczeństwo Lily dba Stefan, a o bezpieczeństwo Caroline jego brat Klaus.
- Czy to ty…- nie mogłam wydusić z siebie tych słów.
- Czy to ja zabiłem mamę Carolinę?- pokiwałam głową- Nie. I też nie wiem kto to zrobił. Ale się dowiem. I ten ktoś za to zapłaci.
- Dlaczego? Przecież nie znałeś Liz- powiedziałam.
- Kim Liz dla ciebie była?- spytał.
- Jak druga matka- odpowiedziałam szybko.
- Widzisz była ważna dla ciebie. A ty jesteś ważna dla mnie. Dlatego każdy przez którego cierpisz zapłaci za to co ci zrobił- oznajmił.
- Co?- zapytałam zdziwiona.
- Kiedyś ci to wyjaśnie, ale nie teraz. Nie jesteś jeszcze gotowa- powiedział. Nagle zadzwonił telefon Damona. Spojrzał na wyświetlacz.
- Katherine ja muszę teraz wyjść. Nie wiem kiedy wrócę, więc radziłbym ci odpocząć-powiedział i skierował się w strone drzwi.
- Tylko nie próbuj żadnych sztuczek- zagroził mi palcem.
- Dobrze- mruknęłam. Uśmiechnął się i wyszedł.
Ogarnęło mnie dziwne zmęczenie. Postanowiłam chwilę odpocząć. Tylko chwilkę…



Witam!
Jest trochę Katherine i Damona <3
Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Chciałam też wszystkim podziękować za miłe komentarze pod ostatnimi rozdziałami.
Naprawdę się cieszę, że ktoś czyta moje wypociny i mu się podobają.
To naprawdę motywuje.
Życzę wszystkim miłego tygodnia <3
Pozdrawiam Caroline. 


5 komentarzy:

  1. A więc tak...
    Po pierwsze zaintrgowałaś mnie Stefanem. W tej chwili kompletnie nie widzę w nim 'bad boy'a' którego spodziewałam się poznać w tym rozdziale. Być może to tylko zagrywka i czasem wpasuje się on w to opowiadanie, tak ja choćby Ross, która mimo wszystko skojarzyła mi się z Izabelle z serii książek 'Dary Anioła' :)
    Co do Damona na razie przybrał postawę zwyczajowego dominatora, złego mężczyzny, który musi mieć wdzystko co chce, a jednocześnie sam nie daje odpowiedzi na pytania, które mogą frustrować główną bohaterkę. Tym co mnie zaskoczyło było kompletne poddanie się Katheriny. Nie podjęła żadnej walki, uwierzyła na słowo Damonowi, który, nie zapominajmy, porwał ją. Mam na to trzy wytłumaczenia. Albo naprawdę sie go bała, albo była niesamowicie xmęczona i obolała, albo nie jest taka odważna, co mogloby się kłócić z jej charakterem opisanym we wcześniejszych rozdziałach.
    Resztę bardziej 'technicznych' szczegółów pozostawiam drogiemu koledze, Koali = D
    Ogółem rozdział mi się podobał, a z czasem zobaczymy jak potoczy się akcja ;)
    Życzę weny <3
    Enjoy xx.
    PS. Przepraszam za możliwe błedy, ale piszę z telefonu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono, ta Roseanne musi mieć siłę w rękach, że Katherine jest teraz taka obolała. Lepiej z nią nie zadzierać. :p Fajna scena między Damonem i Kath. Jestem ciekawa, o co chodzi z tym "jesteś moja". No i dlaczego jest dla Damona taka ważna? :D Stefan jaki milusi. <3 Już myślałam, że go znielubię w tym rozdziale, ale jednak polubiłam go jeszcze bardziej. Oby się nie zmieniał. Mimo wszystko przyda się jedna miła postać w gronie tych "złych". :p AAA! Będzie Klaus, hehe, w końcu. :D Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, słoneczka, ciepełka i innych rzeczy. <3

    PS. Nie chcę wypominać, ale od połowy rozdziału pomyliłaś Lily z Hanną. Chyba, że to tak specjalnie. :p No nic. :p

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za uwagę ;) Czasami mi się myli Lily z Hanną, ponieważ Ashley Benson (Lily) gra w serialu dziewczynę o imieniu Hannę. Już poprawiłam ten bład. Jeszcze raz dziękuję za cenną uwagę.
      Pozdrawiam K.

      Usuń
  3. To po prostu cudo *_*
    Ciekawa jak dalej rozwinie się sytuacja między Katherine i Damonem
    Czekam na nexta ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. niech Damon powie Katherine o co chodzi :D ciekawość mnie zżera, rozdział zaje :D

    OdpowiedzUsuń